kobieta-001
Comiesięczne wahania nastrojów? Winny PMS
Kalina Samek
30/06/2011

A jak Ty walczysz z PMS?

„Być kobietą, być kobietą – marzę ciągle, będąc dzieckiem” – śpiewała Alicja Majewska. Bycie kobietą nie zawsze jest łatwe i przyjemne. Każdego miesiąca kobieca fizjologia z całą mocą daje o sobie znać. I powodem nie jest tylko okresowe krwawienie. Już na kilka dni przed miesiączką, niektóre z nas stają w oko w oko z dręczącym PMS’em

Wróg kobiecy nr 1

PMS, czyli zespół napięcia przedmiesiączkowego nęka wiele kobiet niemal przed każdą menstruacją. Nerwowość, agresja, wahania nastroju, depresja, a do tego bóle pleców, głowy, obrzmienie piersi, zatrzymanie wody w organizmie, wzdęcia, zmęczenie – objawy towarzyszące PMS tworzą długą, przykrą listę. Przyczyna zespołu napięcia przedmiesiączkowego nie została dokładnie poznana. Wiadomym jest, że kluczową rolę odgrywa w tym wypadku zaburzona równowaga hormonalna. Warto tu zaznaczyć, że nawet „zwykły” stres może zaburzyć homeostazę hormonalną w kobiecym ciele. Wiele kobiet przyjmuje PMS jako „zło konieczne”. Błędnie! Żadna z nas nie musi pokornie skazywać się na cierpienie.

Hormonalny bój

Do walki z PMS’em niejednokrotnie wytaczane są hormonalne działa. Mowa tu o doustnych środkach antykoncepcyjnych. Są to preparaty hormonalne, które poza działaniem antykoncepcyjnym, czyli zabezpieczającym przed ciążą, tłumią objawy PMS. Nic dziwnego, skoro ingerują w gospodarkę hormonalną kobiety. W związku ze swoim działaniem ogólnoustrojowym, szeregiem przeciwwskazań – preparaty te nie mogą być zalecane każdej kobiecie oraz przepisanie przez lekarza powinno zostać poprzedzone odpowiednimi badaniami.

Warto dodać, że o ile stosowanie tabletek antykoncepcyjnych znosi nieprzyjemne objawy PMS, to jednak może nieść za sobą działania niepożądane. Dość wymienić obniżenie libido, bolesność piersi, przybieranie na wadze (z powodu gromadzenia wody w ciele), trądzik, ostudę (czyli powstawanie brunatnych plam na twarzy) i wiele innych. Warto przemyśleć, czy stosowanie tabletek antykoncepcyjnych na zmniejszenie objawów napięcia przedmiesiączkowego jest warte świeczki.

A może leki pochodzenia naturalnego?

To co z tym PMS’em? Jesteśmy na niego skazane? Jeszcze raz podkreślamy: nie. Na placu boju pozostają jeszcze leki pochodzenia naturalnego, o sprawdzonym w badaniach bezpieczeństwie i potwierdzonej skuteczności w walce z objawami przedmenstruacyjnymi.

Niepokalanek mnisi – to niewątpliwy heros w bitwach z PMS. Ekstrakt z tej niepozornej rośliny, jak udowodniono, działa w przypadku podwyższonego poziomu prolaktyny – przyczyny zaburzeń cyklu menstruacyjnego. Obniża jej poziom, a tym samym pomaga w łagodzeniu przykrych objawów PMS i reguluje cykl miesiączkowy. Preparaty zawierające ekstrakt z niepokalanka są alternatywą terapii hormonalnych.

Co ważne – stosowanie leków pochodzenia naturalnego, zawierających wyciąg z niepokalanka jest bezpieczne i pozbawione poważnych skutków ubocznych (sporadycznie obserwowano wysypkę i świąd). Roślinne preparaty zawierające ekstrakt z niepokalanka, stosowane w przypadku podwyższonego poziomu prolaktyny, będącego jedną z przyczyn zaburzonej równowagi hormonalnej, ingerują w dominujące hormony sterujące cyklem menstruacyjnym, zwalczając w ten sposób przyczynę, a nie skutki. Dowiedziono klinicznie, że niepokalanek posiada wysoką skuteczność, będąc przy tym dobrze tolerowanym przez organizm. Lek należy przyjmować regularnie (raz dziennie, także w czasie menstruacji), a kuracja powinna trwać 3 miesiące. Okres przyjmowania preparatów z niepokalankiem przez trzy miesiące jest jednak normalną procedurą charakterystyczną dla leków stosowanych w ginekologii (np. doustne tabletki antykoncepcyjne). Taki właśnie czas jest potrzebny na potwierdzenie właściwie dobranej terapii i uzyskanie pełnej skuteczności zarówno leków zawierających vitex agnus castus, jak i doustnych preparatów hormonalnych.

kobieta-001
kobieta-001

Komentarze Dodaj komentarz (1)

  1. Dagmara 04/03/2019 21:42

    CytujSkomentuj

    Całe szczescie, ja nie obchodzę PMS w „typowy” sposób. Czasem coś pod nosem siąpnę, że świat jest taaaki ciężki ;) i że czekolada kocha mnie najbardziej a ja ją ;) ale ogólnie nie cierpię jakoś strasznie – cieszę się bardzo. Tak, pierwszy i drugi dzień okresu (akurat mi się właśnie dziś zaczęło), jest słabo i chłop czekolady nie kupił, bo zapomniał więc mi smutno ;) ale poza tym – nic więcej.

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.