kinbaku
Edyta Nowicka
19/09/2017

Kinbaku: Zapomnij o Greyu…

To nie jest zwykłe przywiązanie do łóżka czy zabawa futrzanymi kajdankami. Kinbaku, znane w świecie zachodnim częściej jako shibari, to sztuka pięknego i skutecznego wiązania, która ma dawać przyjemność tak wiążącemu, jak i wiązanemu

Pierwsze spojrzenie na zdjęcia oznaczone tagiem kinbaku czy shibari w mediach społecznościowych mogą dawać mylne wrażenie, że to zwykłe igraszki z zakresu szeroko pojętego bdsm, ale – choć miłośnicy bdsm z pewnością już znają te pojęcia – mówimy o japońskiej sztuce wiązania, która wywodzi się wprost ze sztuk wojennych.

Na początek warto wyjaśnić, że do dziś nie wiadomo, czy lepiej mówić kinbaku, czy shibari. Kinbaku to nazwa bardziej tradycyjna, częściej stosowana w Japonii. Shibari zadomowiło się w świecie zachodnim, ale nie ma zgody, czy to pojęcia w pełni zgodne. W efekcie tej debaty dziś oba używane są zamiennie i właściwie zlały się w jedno, tak jak jedno mają źródło: sztukę obezwładniania hojojutsu, opartą o skuteczne wiązanie jeńców, czasem używane również jako forma tortury.

Właśnie stąd wiązanie przeniesiono na grunt cywilny, w tym również ten najbardziej intymny. Kinbaku ma dostarczać wyjątkowych emocji, ponieważ jedna osoba odbiera drugiej wolność i jednocześnie nadaje wymuszoną, często mało wygodną formę. Lina staje się przedłużeniem ręki, częścią wiążącego.

W oryginale kinbaku to nie tyle praktyka erotyczna, co sztuka – często w dosłownym sensie. Wiązanie należy do sztuk wizualnych i w swych najbardziej wyszukanych wersjach jest wyjątkowo imponujące. Nawet podwieszona wysoko osoba związana nie musi odczuwać bólu, choć jej ciało jest tworzywem, a np. napięcie konkretnych mięśni czy podkreślony fałd skóry stanowi część efektu. To czyni kinbaku wyjątkowo wdzięcznym tematem fotografii, a uwiecznianiem uwięzionych osób zajmują się duże nazwiska tej branży, jak Nobuyoshi Araki czy Jim Duvall.

W erotyce kinbaku to najczęściej element gry w dominację i podporządkowanie, oparty na wielkim zaufaniu i wyjątkowej bliskości osoby wiążącej i wiązanej. Nie ma przy tym żadnego znaczenia, kto wiąże kogo. Z uwagi na rozwój przemysłu erotycznego w tym kierunku najbardziej dostępne są techniki wiązania kobiet, jednak kinbaku daje pełną dowolność. Ba, partnerzy mogą splątać się nawzajem, choć to zdecydowanie wyższa szkoła jazdy. Szkolenia w tej nietypowej dyscyplinie są obecnie prowadzone na całym świecie, również w Polsce.

W sferze intymnej często sama droga jest ważniejsza niż końcowy efekt. Zaplatanie węzłów może trwać godzinami, jest jednocześnie pieszczotą i cierpieniem, ponieważ osoba godząca się na związanie często spędza w więzach długi czas.

Tym bardziej istotna jest znajomość anatomii i umiejętność posługiwania się liną. Japońscy bakushi (mistrzowie wiązania) miesiącami studiują konkretne pozycje, by osiągnąć końcowy efekt. Początkujący mogą zacząć od podejrzenia ciekawych praktyk w sieci, są nawet darmowe tutoriale video.

kinbaku
kinbaku

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.