plan cc corey leopold flickr
Corey Leopold/CC/Flickr
Redakcja
02/01/2012

Alergie dominują w miastach

Rozmowa z prof. dr hab. med. Bolesławem Samolińskim, przewodniczącym Polskiego Stowarzyszenia Naukowego „Zagrożenia Cywilizacyjne i Zdrowie Publiczne”, prezydentem – elektem Polskiego Towarzystwa Alergologicznego

Alergeny czyhają na nas wszędzie, w jedzeniu, w postaci kurzu, pyłków drzew, zarodników grzybów. Mogą powodować astmę oskrzelową. Z drugiej strony jednak mówi się, że żyjemy zbyt sterylnie i właśnie w związku z tym  grożą nam alergie i astma,  choroby cywilizacyjne XXI wieku ….
Alergia to reakcja ze strony układu odpornościowego na czynnik alergizujący. Prawdą jest, że coraz częściej naukowcy zwracają uwagę na fakt, że żyjąc sterylnie przyczyniamy się do wzrostu liczby zachorowań na schorzenia alergiczne. Wytłumaczenie jest proste – układ immunologiczny, nie mając „naturalnych wrogów” w postaci np. bakterii, reaguje na neutralne czynniki środowiskowe. Występowanie chorób alergicznych dramatycznie rośnie. W Polsce można to zauważyć w  ostatnich 20 latach. Alergiczny nieżyt nosa, który zwiększa ryzyko zachorowania na astmę, dotyka od 12 do 28 procent ludzi,  a w niektórych regionach, takich jak Gdańsk czy Wrocław, aż 30 procent. Dla porównania podam, że  występuje on tylko u 12 procent populacji wiejskiej. Jak widać, różnica jest ogromna.

Dlaczego tak wielu mieszkańców Gdańska, okolic nadmorskich i Wrocławia cierpi na uczulenia?
Gdańsk – ze względu na zróżnicowane wpływy klimatyczne, Wrocław – to w skrócie mówiąc:  miasto astmatyków. Wynika to z wdychanych przez mieszkańców zanieczyszczeń  z ruchu samochodowego.

O astmie mówi się: „choroba autostradowa”…
Już pewien czas temu udowodniono, że im bliżej autostrady ludzie mieszkają, tym więcej schorzeń. Jest też wiele dowodów naukowych na to, że do wzrostu występowania alergii przyczynia się zanieczyszczenie spalinami silników wysokoprężnych. Z badań wynika, że w całej zachodniej  Polsce  jest więcej osób chorych niż na terenach  położonych przy wschodniej granicy, chociaż  w Lublinie alergików też jest dużo. Tam też mieszkańcy  narzekają  na znaczną ilość spalin w powietrzu. Pracujemy nad tym zagadnieniem, chcemy bowiem wyjaśnić, porównując sytuację w innych zanieczyszczonych miastach, jaki wpływ na rozwój chorób alergicznych ma zanieczyszczanie powietrza spalinami. Potrzebne są bardzo dokładne badania środowiska, a to skomplikowana i  trudna analiza.

Jak wygląda sytuacja z występowaniem alergii w Polsce, w porównaniu z innymi państwami?
Polska goni region najbardziej dotknięty alergiami, czyli Wielką Brytanię, i można już dziś powiedzieć, że w Europie jesteśmy w ścisłej czołówce. Leżymy w tym samym pasie równoleżnikowym co m.in. Dania, Francja, Niemcy, gdzie odsetek liczby alergików i chorych na astmę jest wysoki. Jeżeli brałoby się pod uwagę  PKB na mieszkańca, czyli jak bogaty jest dany region, to wówczas okazuje się, że im bogatszy – tym alergii jest więcej. Oczywiście, to nie pieniądze warunkują alergie, ale jest to pewien czynnik pośredni, który wpływa na zachowania ludzkie. Od zamożności społeczeństwa zależy, ile jest samochodów na ulicach, w jakich warunkach mieszkaniowych żyjemy, czy są one bardziej sterylne itp. Nazywamy to cywilizacyjnym trybem życia, a ma on wpływ na liczbę występowania przypadków alergii i astmy. Szukamy odpowiedzi na pytanie: jak przy takim rozwoju cywilizacyjnym ograniczyć występowanie tych chorób?
Prowadzimy ogromne badanie, w którym uczestniczy wiele państw m.in. Anglia, Francja,  Włochy, Polska. Badamy wpływ klimatu na występowanie chorób alergicznych. Szukamy zależności między ilością alergenów, a czynnikami w środowisku, które mogą determinować wzrost zachorowań na alergię itd. Alergologia jest znakomitym przykładem, gdzie łączy  się środowisko, naukę o zdrowiu, problemy zdrowia publicznego, genetykę, biologię molekularną i immunologię. Wielokierunkowość badań  pokazuje jak niezwykle ważne jest nie tylko zajmowanie się pacjentem, ale również tzw. zdrowiem publicznym, czyli zarządzaniem problematyką zdrowotną  w skali makro.

Nie tak dawno przeprowadzał Pan jedno z największych w Europie badań  dotyczących chorób alergicznych. Jego dane wiele mówią o występowaniu alergii i astmy w Polsce.
Badanie (ECAP), które przeprowadził Zakład Profilaktyki Zagrożeń Środowiskowych i Alergologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego było rzeczywiście prowadzone na szeroką skalę. Objęło 23 tysiące Polaków, z czego aż u 5 tysięcy wykonano szczegółowe badania medyczne. Wyniki są niepokojące. 40 proc. populacji ma objawy alergii lub innych postaci nieinfekcyjnych chorób górnych dróg oddechowych, z czego aż 54 proc. spośród nich miało te objawy  dłużej niż miesiąc w roku.
W chwili obecnej aż 5 proc. ludzi w Polsce ma astmę, z typowymi jej objawami, czyli świszczącym oddechem  czy uciskiem  w klatce piersiowej. To  bardzo dużo: to około dwóch  milionów  Polaków, którzy mają astmę! Gdy  weźmie się pod uwagę inne objawy astmy oskrzelowej występujące u wielu osób, to liczba ta powiększa się  dwu i pół krotnie,  a więc astma dotyczy aż 12,5 proc. populacji, czyli ponad 4 miliony osób!

Przypadków astmy w naszym kraju jest więc więcej niż naukowcy przewidywali.

To prawda. Niepokoi też fakt, że zdiagnozowane osoby nie zdawały sobie najczęściej sprawy, że są chore na astmę i leczone były np. na zapalenie oskrzeli. Okazało się także, że na świecie pacjenci najczęściej uczulają się na pyłki traw i drzew. Tymczasem w Polsce najczęściej uczulają alergeny  kurzu mieszkaniowego. Za tym kryje się inny problem: nieżyty  związane z występowaniem kurzu mieszkaniowego znacznie częściej odpowiadają za przypadki astmy oskrzelowej niż pyłki kwitnących traw. A to są przecież alergeny całoroczne, więc faktycznie liczba chorych na astmę wzrasta w populacji polskiej.
Programy dotyczące rozpoznawania i leczenia astmy powinny być więc wielorakie. Powinny docierać do lekarzy pierwszego kontaktu. Należy brać pod uwagę, że jeżeli pacjent ma katar, to trzeba się zastanowić czy nie ma astmy. Musimy edukować pacjentów, ich otoczenie, nauczycieli w szkołach, pracodawców.

Na co powinniśmy zwracać uwagę, jakie wykonywać badania w kierunku wykrycia lub wykluczenia astmy?

Nie tylko astmy, ale i alergii. Powiem tak: w momencie, gdy odczuwamy skłonność do kataru. Gdy człowiek rano budzi się z zatkanym nosem i dopóki go nie oczyści, czuje się niezbyt komfortowo, niesprawny intelektualnie, fizycznie itd. radziłbym zrobić testy w kierunku tychże chorób. Drugim symptomem, który skłania do badań to kaszel i duszności po wysiłku fizycznym. Jeżeli występuje świszczący oddech, to na 60 proc. jest to astma. Trzeba  wówczas zgłosić się do alergologa. Jest grupa osób, u których bardzo łatwo rozpoznaje  się alergię.  Gdy  np. ktoś rok rocznie, pomiędzy Dniem Matki, a Dniem Dziecka ma objawy kataru i zapalenie spojówek, to na 100 proc. jest uczulony na trawy kwitnące.

W większości przypadków alergie i astma pojawiają się w wieku dziecięcym i, niestety, mimo że tak bardzo utrudniają życie, są lekceważone. Tymczasem dzieci chore na astmę czują się gorsze  od  innych.  Boją  się  lekcji  WF,  ponieważ  po  nich dostają   napadów kaszlu.  Siedzą  godzinami   przed  komputerem  lub  telewizorem. A  taki  styl  życia  to  otyłość. Błędne koło.
Bardzo ważną rolę odgrywa edukacja rodziców, gdyż w 70 proc. przypadków astma u dziecka  zaczyna się przed 3. rokiem życia. Jeśli dziecko ma, na przykład, zmiany skórne w pierwszym roku życia, rodzice powinni zgłosić się do lekarza. Zmiany skórne bowiem są najczęstszym objawem alergii, a ta znacznie zwiększa ryzyko zachorowania na astmę.
Konieczna jest wczesna diagnostyka. W zależności od tego, czy pacjent ma łagodną, incydentalną  postać alergii, czy ciężką utrudniająca życie – rekomendujemy różne sposoby postępowania.  Czasami wystarczą tabletki i po kłopocie. Osoby, u których objawy są nawracające, uciążliwe, powinny być pod stałą kontrolą lekarza. Alergie i astma dominują wśród chorób nękających pokolenie trzydziestolatków. Astma jest dziesięciokrotnie częstszym, niż inne choroby, powodem rezygnacji z pracy osób w tym wieku. Nie leczona astma, na starość, może prowadzić do wystąpienia obturacyjnej choroby płuc, bardzo poważnego schorzenia prowadzącego do inwalidztwa, a nawet przedwczesnego zgonu.

Od wielu lat obserwujemy zmiany w sposobie leczenia alergii i astmy,  nowoczesne leki sprawiają, że życie chorego jest łatwiejsze.

Tak, to prawda. Współczesne metody leczenia alergii i astmy są niezwykle bezpieczne.  Kiedyś mieliśmy do dyspozycji sterydy, które dawały niepożądane objawy, takie jak  np. otyłość, nadciśnienie, cukrzyca, a stosowanie tabletek przeciwko alergii powodowało senność i niemożność prowadzenia samochodu. Dzisiaj tych leków nie stosuje się, a  nowoczesne preparaty mają znacznie mniej działań ubocznych. Mogą być przyjmowane tylko raz na dobę, podaje się je w formie inhalacyjnej. Jest to bardzo bezpieczna forma terapii. Spray do nosa czy inhalacje sterydowe są  szybko metabolizowane, tylko w miejscu podania. Ważne jest jednak to, by leki, które same w sobie nie likwidują choroby lecz zapobiegają objawom, zażywać regularnie.

Badania dowodzą, że leki wziewne przyjmuje tylko około 40 – 50 proc. chorych.
Przesłanie  alergologów jest następujące: pacjenci nie powinni się tych leków obawiać.  Trzeba je przyjmować regularnie, są absolutnie bezpieczne, poprawiają komfort życia. Dzięki ich stosowaniu można normalnie funkcjonować, biegać, pływać, nurkować, zdobywać szczyty.

Są metody, które nie zastąpią leków, ale może warto  pomyśleć o prostych sposobach zapobiegania chorobom alergicznym…
Czyli o stylu życia, polegającym na kontakcie z przyrodą – lasem, łąką, polami, wsią. Wiadomo, na wsi jest prawie dwukrotnie mniej chorych na astmę. Dziecko  trzeba wychowywać w naturalnych warunkach, w otoczeniu parku, przyrody. Powinno  pływać w jeziorze, a nie tylko w sterylnym basenie, powinno  korzystać ze wszelkich uroków wsi. Zastanawiamy się czy np. takie produkty jak ogórki kwaszone i zsiadłe mleko nie są  metodą na prewencję alergii? Bo gdy dziecko nie ma w sobie bezpiecznych bakterii, układ immunologiczny   nie reaguje prawidłowo. A więc zaczyna działać nieprawidłowo. I to jest sygnał do powstawania  alergii.

Materiał prasowy przygotowany przez Stowarzyszenie „Dziennikarze dla Zdrowia”

plan cc corey leopold flickr
plan cc corey leopold flickr
tagi: ,

Komentarze Dodaj komentarz (1)

  1. Dagmara 29/01/2019 19:35

    CytujSkomentuj

    Alergia chyba zbiera coraz większe żniwa, wydaje mi się. I że srodowisko jest w coraz gorszym stanie i jakość wody pitnej też spada a przeciez wszystko się bierze z wody. No i jak tu żyć z coraz gorszym powietrzem, wodą i pożywieniem? To i ciało odreagowuje tak jak może – pokazując nam, że coś się dzieje.

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.