waznytemat-wolontariat800na600
Aneta Zadroga
06/10/2015

Zawód: Pomaganie

Praca w fundacji, stowarzyszeniu czy organizacji pozarządowej kojarzy się zwykle z bezpłatnym wsparciem. I choć wielu młodych ludzi pomaga na zasadzie wolontariatu, sporo osób pracuje w organizacjach pożytku publicznego i nie wyobraża sobie innego zarobkowego zajęcia

Kasia, Stowarzyszenie Wiosna*:
Jestem kobietą NGO (z ang. organizacja pozarządowa – przyp. red.). Odkąd pamiętam, działam i pracuję w organizacjach pozarządowych, co nie znaczy, że nie próbowałam w międzyczasie pracować w korporacji. Udało mi się wytrzymać 3 miesiące. To uświadomiło mi, że moje miejsce jest w organizacji pozarządowej.

Dominika, Stowarzyszenie Manko**:
Zawsze marzyłam o pracy przy kampaniach społecznych. Do Stowarzyszenia Manko i kampanii Lokal Bez Papierosa.pl trzy lata temu trafiłam jako wolontariusz, potem stałam się stażystką, a następnie samodzielnym pracownikiem – Koordynatorem Działu PR.

Grzesiek, Szlachetna Paczka***:

Praca w Szlachetnej Paczce nauczyła mnie, że dobro wraca w postaci umiejętności, znajomych i nowej wiedzy o sobie samym. Wiem, że ja też mogę zmieniać świat!

Jacek, w Peru prowadzi dom Ayllu Situwa dla dzieci ulicy****:
Spędziłem w Limie kilka lat i zrozumiałem, że doraźna pomoc nie wystarczy. Miałem do czynienia z dziećmi żyjącymi na ulicy, w gangach, bez przyszłości. Takich, które nie mają żadnego schronienia. Postanowiłem więc, z pomocą dobrych ludzi, stworzyć miejsce, do którego te dzieci będą mogły pójść. Tak powstał dom Ayllu Situwa.

Cenny jak wolontariusz
Kasia:
Praca na rzecz ludzi i z ludźmi to moje życie i pasja. Uwielbiam wszystko, co z tym związane – ideały, które stoją za nimi, ludzi, którzy je tworzą, atmosferę, dzięki której tworzę rzeczy, o których wcześniej nawet nie marzyłam. Nie ma znaczenia czy jest to praca w organizacji ekologicznej, w której pomagałam małym i średnim przedsiębiorstwom rozwijać się dzięki działaniom na rzecz ochrony środowiska, czy redakcja portalu o zmianach klimatu, czy też promocja programu Akademia Przyszłości (realizowanego przez Stowarzyszenie Wiosna), który pomaga dzieciom mającym za sobą trudną historię uwierzyć w siebie. Te organizacje, ci ludzie robią niesamowite rzeczy, a ja mam szansę robić to z nimi.

Dominika: Ta praca daje mi niesamowite możliwości rozwoju zawodowego i poczucie, że to co robię ma sens. Największą przyjemność sprawia mi poczucie, że kampanie społeczne, które realizuję, przyczyniają się do realnej zmiany rzeczywistości i świadomości społecznej. Dzięki temu zyskuję mobilizację i chęć do dalszego działania. Praca daje mi także możliwość rozwoju zawodowego – uczestnictwa w zagranicznych szkoleniach i międzynarodowych konferencjach.

Jacek:
To nie jest praca. To moje życie od kilku lat. Razem gotujemy, jemy śniadania, pracujemy, cieszymy się i czasami smucimy. Na co dzień pomagają mi wolontariusze z Polski i Peru, bo pracuję, żeby móc utrzymać dom. I powiem tylko, że pracując, nawiązując kontakty z ludźmi biznesu, odkrywam, że w wielu z nich tkwi dobry potencjał i chęć pomagania innym. Wystarczy go tylko dostrzec i w kimś obudzić.

Delikatna zmiana świata

Kasia: Praca w organizacjach pożytku publicznego daje ogromną satysfakcję, bo w końcu robisz coś, co naprawdę ma znaczenie, ma sens. Robisz coś, z czego jesteś dumna i nie musisz się tego wstydzić. Zmieniasz świat. Może brzmi to naiwnie czy patetycznie, ale gdy spotykasz się z uśmiechniętym, pełnym życia i energii dzieckiem, które zanim trafiło do Akademii Przyszłości było bardzo nieśmiałe, nie miało przyjaciół, było szykanowane w szkole, to naprawdę tego doświadczasz… Szansa na rozwijanie własnych pomysłów, wdrażanie nieszablonowych rozwiązań, poznawanie ciekawych ludzi, robienie rzeczy z pozoru niemożliwych – to chyba cenię najbardziej w tej pracy.
Jak myślę o niezwykłych rzeczach, które wydarzają się w mojej pracy czy wolontariacie w TEDx, to do głowy przychodzą mi spotkania z ludźmi. Począwszy od spotkań z ludźmi znanymi, jak Szymon Majewski, Jerzy Dudek czy Tomek Majewski, z którymi prawdopodobnie nigdy nie spotkałabym się, gdyby nie praca w „Wiośnie”, poprzez poznanie niemal 800 podobnych do mnie osób – organizatorów lokalnych konferencji TEDx z 80 krajów na całym świecie, których miałam szansę poznać w tym roku podczas TEDxSummit w Katarze, po spotkania ze “zwyczajnymi niezwyczajnymi” ludźmi – wolontariuszami Akademii Przyszłości, którzy bezinteresownie poświęcają swój czas i uwagę, aby raz na tydzień przez cały rok spotykać się z jednym dzieckiem, by pomóc mu uwierzyć w siebie. Spotkanie z nową osobą jest dla mnie takim niezwykłym wydarzeniem. A ponieważ w pracy poznaję dużo ludzi, to mam niezłe szczęście.

Dominika: Jako koordynator działu PR na przestrzeni 3 lat pracy udało mi się uzyskać ponad 2000 relacji w mediach lokalnych i ogólnopolskich, udzielać komentarzy do telewizji, radia, prasy, organizować konferencje prasowe na najwyższym poziomie. To właśnie cenię w Stowarzyszeniu – że zaufało mi i pozwoliło mi się rozwinąć. Myślę, że żadna korporacja w tak krótkim czasie nie dałaby mi osiągnąć tyle, co tutaj.

Jacek: Co jest niezwykłego w tej pracy? Małe chwile. To, że ktoś podejdzie i uściśnie ci rękę. Albo, że małe dziecko jest przez kilka minut najszczęśliwsze na świecie, bo może wykąpać się w gorącej wodzie. I zjeść ciepły posiłek. I nie musi przed nikim uciekać. Takie proste rzeczy dla nas, Polaków, a okazuje się, że wcale nie są oczywiste dla wielu ludzi.

Ile się zarabia?
Kasia: Pracując w organizacji pozarządowej można się utrzymać, choć mam świadomość tego, że robiąc to samo w korporacji czy agencji PR zarabiałabym więcej. Jednak satysfakcji z pracy nie da się przeliczyć na pieniądze.

Dominika: Jestem pełnoprawnym pracownikiem. Ta praca jest moim źródłem utrzymania. Trzeci sektor bardzo się rozwija i profesjonalizuje, dywersyfikując źródła utrzymania. Uważam to za wielki atut, gdyż obecnie praca w organizacjach pozarządowych daje możliwość rozwoju, przy jednoczesnym poczuciu stabilności. Nie trzeba już pracować w korporacji czy urzędzie, żeby móc się utrzymać. Nareszcie można działać z poczuciem misji i otrzymywać za to godziwe wynagrodzenie.

Na plus i na minus
Kasia: Zapominasz o istnieniu standardowych ośmiu godzin w pracy. Nie istnieje coś takiego jak „etat”. Praca w NGO to ciągłe „zaginanie czasoprzestrzeni”. Bo zawsze chcesz zrobić coś lepiej, efektywniej, pomóc większej liczbie osób. Bywa, że człowiek zapomina, że ma swój dom i rodzinę…

Dominika: Angażowanie się w tak wiele działań prowadzi czasem do zatracania granicy między życiem prywatnym, a zawodowym. Taka praca pochłania bardziej niż inne.

Grzesiek:
Ja pracuję jako wolontariusz, za pomoc w Szlachetnej Paczce nie dostaję wynagrodzenia. Wydaje mi się, że w Polsce bardzo często wolontariat jest kojarzony z czymś, co jest za darmo, więc jest niewiele warte. A to nieprawda. Wolontariatem zajmują się zazwyczaj osoby aktywne, którym nie wystarczają same studia, chcą się rozwijać i robić coś dodatkowego. Ja na przykład zarządzałem jako lider Szlachetnej Paczki grupą 80 osób. Nauczyłem się wielu rzeczy związanych z motywowaniem ludzi, delegowaniem zadań, koordynowaniem i monitorowaniem pracy. Było to dla mnie duże wyzwanie i jednocześnie jedno z najcenniejszych doświadczeń życia.

Dla kogo taka praca?
Kasia: Chyba najważniejsza cechą pozarządowca jest otwartość – otwartość na ludzi, na różnorodność, na to, co nowe, na zmianę, także w sobie. Bo w końcu pracujesz z ludźmi, ale przede wszystkim dla ludzi. Łatwość nawiązywania kontaktów bardzo się przydaje. To również upór i determinacja, bo często robisz rzeczy, o których inni powiedzieliby, że są niemożliwe do zrealizowania, a tam gdzie nie da się wejść drzwiami wchodzisz oknem. Dla dobra sprawy oczywiście.

Jacek:
Tu nie ma miejsca na pracę od – do. Na przedmiotowe podchodzenie do kogokolwiek. Trzeba być szczerym i prawdziwym, na każdym kroku. Bo dzieciaki, z którymi się pracuje, mają instynkt. Potrafią wyczuć, jeśli ktoś jest nieprawdziwy, udaje. Dlatego trzeba taką pracę czuć, a nie wykonywać. No i trzeba się liczyć z tym, że nie zawsze będzie „sukces”. W przypadku dzieci, z którymi pracuję, nie można podchodzić do tego w sposób: „Ja ci pomagam, daję szansę, daję pieniądze na edukację, wyciągam cię z getta, więc musisz się starać i być mi wdzięczny”. To tak nie działa. Jeśli pomagasz i dajesz szansę, dajesz ją danemu dziecku, nie sobie. I możesz jedynie mieć nadzieję, że to dziecko będzie na tyle silne, że z niej skorzysta. Ale musisz też mieć świadomość, że może mu się nie udać i że w pewnej chwili wróci na ulicę. I nic nie będziesz w stanie z tym zrobić.

*Stowarzyszenie Wiosna
Organizacja pożytku publicznego, która organizuje między innymi akcję Szlachetna Paczka polegającą na obdarowywaniu ubogich rodzin prezentami na święta czy prowadzi Akademię Przyszłości – zajęcia wolontariuszy ze zdolnymi dziećmi z ubogich rodzin. Pomysłodawcą i założycielem Wiosny jest ks. Jacek Stryczek – duszpasterz akademicki i duszpasterz ludzi biznesu, znany z nowatorskich (w tym multimedialnych) kazań i poruszających happeningów.

**Stowarzyszenie Manko
Misją Stowarzyszenia Manko jest promowanie pozytywnych postaw i wartości, szczególnie wśród młodych ludzi. Działania podejmowane w tym celu to prowadzenie wydawnictwa oraz organizowanie projektów i kampanii społecznych. Najbardziej spektakularne i ogólnopolskie kampanie społeczne to RyzyKochania, Lokal Bez papierosa i Polska BEZ dymu. Zaangażowanie i skuteczność Stowarzyszenia Manko zaowocowały dostrzeżeniem przez międzynarodowe organizacje zdrowotne: WHO, Fundację Bloomberga, Tobacco Free Kids, World Lung Foundation, z którymi MANKO współpracuje od 2009 roku. Między innymi dzięki tej współpracy MANKO wraz z koalicją „Tytoń albo zdrowie” doprowadziło do zmiany prawa i wejścia w życie nowej ustawy (15 listopada 2010 r.), zakazującej palenia papierosów w miejscach publicznych.

***Szlachetna Paczka
To projekt, który co roku łączy tysiące osób: wolontariuszy, rodziny w potrzebie, darczyńców i dobroczyńców. Potrzebujące rodziny opowiadają o swojej trudnej sytuacji wolontariuszom, spotkanym po raz pierwszy w życiu, darczyńcy przygotowują konkretną pomoc materialną dla rodzin, którą potrzebującym przekazują wolontariusze.

****Dom Ayllu Situwa
Dom Ayllu Situwa powstał z zaangażowania i serca wolontariuszy i streetworkerów pracujących na ulicach Limy. Jednym z nich był Jacek Klisowski. Przyjechał z Polski do Peru jako kleryk kombonianin. Misjonarzem nie został, ale pokochał dzieci ulicy, wśród których pracował i między innymi dla nich postanowił zostać w Peru. Prowadzi dom dla kilkunastu dzieci ze stolicy Peru od ponad 5 lat.

waznytemat-wolontariat800na600
waznytemat-wolontariat800na600

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.