Trojan horse and computer
Redakcja
25/11/2015

Ile zyskasz, a ile stracisz na nielegalnym oprogramowaniu? Ktoś już to policzył!

Idziemy na popularne serwisy aukcyjne na łowy. Chcemy kupić dla nas lub dla naszej firmy oprogramowanie. Jak najtaniej, jak najlepiej. Szybko znajdujemy aukcję z tym, czego potrzebowaliśmy. Zaskakująco niska cena jest wystarczającym wabikiem, który usypia nasz instynkt podpowiadający nam, że to „lewy” towar. Przecież dokonaliśmy właśnie znacznej oszczędności finansowej, prawda? Otóż nie…

Wielu z nas przymyka oko na licencje na oprogramowanie lub wręcz w pełni świadomie ją łamie zazwyczaj nie ze złowrogich powodów. Nasze gospodarstwo domowe boryka się z różnymi problemami. Nasza firma dopiero się rozkręca i jeszcze nas nie stać na profesjonalne pakiety biurowe. Więc szukamy oszczędności, często naginając prawo. Niestety, te oszczędności okazują się bardzo złudne.

Firma analityczna IDC, jedna z najbardziej szanowanych na świecie, na zlecenie firmy Microsoft zajęła się badaniem strat wynikających z wykorzystywania nielegalnego oprogramowania przez firmy na całym świecie. Wyniki tych badań, przeprowadzonych w 2013 roku, zaszokowały jego autorów. Jak się okazało, straty wynikające ze złośliwego oprogramowania wyniosły w tym okresie w ujęciu globalnym… 114 miliardów dolarów.

Skąd te straty?

Jakim cudem pirackie lub podrobione oprogramowanie może przynosić straty, skoro siłą rzeczy płacimy za nie mniejszą kwotę? Jak się okazuje, sprzedawcy takich programów bardzo często dorzucają do nich niechciane „gratisy”. Są to wszelkiego rodzaju rootkity, trojany, robaki i wirusy, których celem jest zainfekowanie naszego komputera i kradzież naszych danych. W tym takich, jak dane dostępowe do naszych banków czy istotnych dla funkcjonowania firmy dokumentów.

Ten problem nie tyczy się oczywiście tylko przedsiębiorstw. Według badań IDC, użytkownicy indywidualni na całym świecie spędzili w 2013 roku łącznie 1,5 miliarda godzin, wydając 22 miliardy dolarów na próbach usunięcia złośliwego oprogramowania pochodzącego m.in. z podróbek programów oraz w wyniku jego działania.

To samo badanie wykazało, że znaczna część użytkowników nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że używa podrobionego oprogramowania. 45 proc. z niego pochodziło z tak zwanej cyfrowej dystrybucji, w której sprzedawca sprzedaje sam kod aktywacyjny, mający aktywować samodzielnie pobieraną przez użytkownika kopię programu. 78 proc. z tych aktywatorów posiadało jakiś rodzaj złośliwego oprogramowania, z czego 36 proc. to konie trojańskie i adware.

To jak, gramy na loterii?

Pozwól, drogi Czytelniku, że przedstawię ci prosty bilans zysków i strat. Weź do ręki kalkulator i policz sobie na szybko ile pieniędzy zaoszczędzisz bezpośrednio na zakupie podejrzanie taniego oprogramowania na aukcji internetowej. Zapamiętaj tę kwotę. Następnie oszacuj wartość danych, z którymi komputer z tym oprogramowaniem będzie obcował. Zorientuj się też ile kosztuje czas pracy serwisanta lub administratora systemu, którego roboczogodziny najprawdopodobniej będzie trzeba zainwestować w usuwanie infekcji z twoich komputerów. Porównaj obie kwoty.

Na pewno jednak słyszałeś opowieści kolegów, że „mi się udaje”. Ktoś z nich miał fart i faktycznie udało mu się wywinąć z problemów finansowych i prawnych, jakie może sprawiać podrobione oprogramowanie. Szanse na powtórzenie jego sukcesu nie są jednak duże. Porównanie obu kwot i zrozumienie, że mało który los na loterii jest zwycięski powinny dać łatwą odpowiedź na pytanie ile tracimy, a ile zyskujemy na użytkowaniu oprogramowania wbrew jego licencji.

Trojan horse and computer
Trojan horse and computer

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.