Pies_w_mieście
fot. materiały prasowe
Redakcja
14/04/2015

Z perspektywy czworonoga

Według danych Ipsos z 2012 dla grupy Mars aż 5,5 mln gospodarstw w Polsce ma psa, z czego 2,5 mln to gospodarstwa miejskie. W miastach powyżej 100 tys. mieszkańców żyje aż 1,3 mln rodzin, których członkiem jest pies. Liczba ta potwierdza, jak wielu właścicieli musi się zmierzyć z problemem wpływu środowiska miejskiego na zdrowie ich psów

Na ulicach, w parkach oraz środkach transportu publicznego – wszędzie psy  stykają się z tłumem nieznanych im ludzi, często mogących zachowywać się w sposób dla nich niezrozumiały. Warto bowiem wiedzieć, że o ile pole widzenia człowieka obejmuje około 180°, o tyle w przypadku czworonoga wynosi ono 250°. Oznacza to, że pies widzi świat panoramicznie. Przez to słabiej koncentruje się na obiektach, które znajdują się od niego w niewielkiej odległości. Wzmaga to jedynie jego dezorientację.
W środkach komunikacji miejskiej problem tłoku dotyka głównie psy gwiazdy, czyli rasy małe i bardzo małe, w towarzystwie których – ze względu na niewielki rozmiar – właściciele podróżują najczęściej. Z badań przeprowadzonych przez GFK wynika, że aż 34% tych czworonogów korzysta ze swoimi właścicielami z publicznych środków transportu często lub bardzo często. Wiele z nich cierpi z powodu chronicznego, często obezwładniającego stresu.

Naukowcy biją na alarm – aż 49% żyjących w mieście czworonogów cierpi z powodu stanów lękowych wywołanych nadmiernym hałasem. To wynik badań przeprowadzonych w 2013 roku przez zespół ekspertów z Departamentu Mikrobiologii Uniwersytetu Londrina w Brazylii, który zamknął grupę zakwalifikowanych do badania psów w nieznanym pomieszczeniu, a następnie poddał je osobliwemu eksperymentowi. Przez pierwsze trzy minuty zwierzę było pozostawione samo w absolutnej ciszy, aby mogło oswoić się z nową przestrzenią. Po nich nastąpiły trzy minuty hałasu imitującego burzowe grzmoty o sile 90 decybeli. Eksperyment kończyły kolejne trzy minuty ciszy. Przez cały czas pies był obserwowany przez cztery kamery. Od zwierzęcia pobrano trzy próbki krwi – pierwszą godzinę przed eksperymentem, drugą 6 minut przed symulowanymi grzmotami, a ostatnią godzinę po nich. Próbki zbadano pod kątem zawartości kortyzolu we krwi. Jak można się domyślać, w trakcie symulowanej burzy u wszystkich badanych psów znacznie się ona podniosła.

Jak dowodzą badania przeprowadzone w 2003 roku na Uniwersytecie Stanowym w Louisianie i opisane w publikacji „Dogs: how to take care of them and understand them”, czworonogi są w stanie odbierać znacznie szerszy zakres częstotliwości niż człowiek. Podczas gdy u ludzi górna granica słyszalnego dźwięku wynosi 23 kHz, ich pupile mogą odbierać z otoczenia szumy dochodzące nawet do 45 kHz. Tymczasem – jak ustalili eksperci GFK – stężenie hałasu w mieście jest często aż 70 razy wyższe od tego w ośrodkach wiejskich i może wynosić ponad 80 decybeli! Psy gwiazdy i aktywni przyjaciele są na nie narażeni najbardziej – średnio 58% tych pierwszych i 47% tych drugich musi zmagać się z hałasem często albo zawsze. W przypadku psów towarzyszy i zaniedbanych sytuacja nie jest lepsza – problem dotyczy kolejno 43% i 36% badanych czworonogów. Słuch wielu z nich po kilku latach życia w mieście znacząco się pogarsza, a niektóre psy tracą go bezpowrotnie.

7 mln – tylu ludzi zmarło na całym świecie w samym tylko 2012 roku z powodu zanieczyszczenia powietrza, jak wynika z alarmujących badań Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Mylą się ci, którzy myślą, że problem dotyczy tylko mieszkańców największych światowych metropolii. Zmagają się  z nim również miasta średniej wielkości – na przykład Kraków. Drugi co do liczby mieszkańców ośrodek miejski w Polsce zajmuje także niechlubne drugie miejsce w klasyfikacji  najbardziej zanieczyszczonych miast na świecie pod względem stężenia szkodliwych dla zdrowia pyłów zawieszonych PM10 i PM2.5, które emitowane są wraz ze spalinami oraz gazami przemysłowymi. WHO podaje, że maksymalne dozwolone stężenie PM10 w powietrzu wynosi 20 mikrogramów na metr sześcienny(µg/m3), tymczasem w znacznej większości polskich miast ta norma przekroczona jest niemal dwukrotnie. W Krakowie średni poziom PM10 dochodzi do 64 µg/m3. W Gdańsku stężenie pyłu utrzymuje się na poziomie 28 µg/m3, w Warszawie 32 µg/m3, we Wrocławiu – 35 µg/m3, a w Katowicach aż 42 µg/m3.

PM10 stanowi wyjątkowe zagrożenie dla zdrowia psa, ponieważ nasila stan stresu oksydacyjnego w jego organizmie. Jest to brak równowagi między antyoksydantami (przeciwutleniaczami) oraz prooksydantami (utleniaczami), za sprawą której zwiększa się produkcja wolnych rodników i nadtlenków. Te z kolei wywołują w organizmie czworonoga uszkodzenia komórkowe na poziomie białek, lipidów, a nawet struktury DNA.  Psy są szczególnie narażone na wdychanie toksycznych związków, bo ich nosy znajdują się na wysokości rur wydechowych samochodów. Mają też bliski kontakt z olejami, które osadzają się na ulicach i chodnikach. – Szkodliwy w tym przypadku jest też psi zwyczaj lizania sobie łap – w ten sposób do ciała czworonoga przedostaje się jeszcze większa ilość toksycznych związków. Skutek? Zwiększona zachorowalność na astmę, zapalenie oskrzeli, a także ryzyko utraty węchu, rozwoju chorób neurologicznych o podłożu zwyrodnieniowym i zapalnym, a nawet nowotworów – mówi lekarz weterynarii Paweł Stefanowicz.

Poruszanie się po ruchliwych ulicach pełnych szybkich pojazdów, które w każdej chwili mogą nadjechać z każdej strony, wiąże się dla psa z ogromnym napięciem nie tylko ze względu na ryzyko wypadku. Powodem jest również nadmierna stymulacja zmysłowa – jak zawsze w sytuacjach zagrożenia, zmysły wzroku, słuchu i dotyku czworonoga wyostrzają się, a jego organizm zaczyna produkować hormony stresu – między innymi ACTH, kortyzol i adrenalinę. Mnogość bodźców oddziałująca na centralny układ nerwowy i przysadkę mózgową psa sprawia, że wzrasta tempo pracy jego serca i ciśnienie krwi. Naczynia krwionośne ulegają zwężeniu, a kanały oskrzelowe poszerzają się. W skrajnych przypadkach konsekwencją mogą być poważne stany lękowe.

Spośród czterech typów psów żyjących w mieście najbardziej narażony na odczuwanie negatywnych skutków wzmożonego ruchu ulicznego jest pies gwiazda. Aż 36% czworonogów zaliczających się do tej kategorii zmuszone jest do poruszania się wśród wzrastającej liczby pojazdów i będącego jej konsekwencją wdychania związków toksycznych zawsze lub często. Dodatkowo aż 43% aktywnych przyjaciół, 30% zaniedbanych czworonogów i 26% psów towarzyszy ma z nimi kontakt od czasu do czasu. To jednak wystarcza, aby doświadczały one dezorientacji, rozdrażnienia i dyskomfortu.  Życie w mieście stanowi wyzwanie dla psa zarówno ze zdrowotnego jak i behawioralnego punktu widzenia. Powód? Czworonogi żyjące w ośrodkach miejskich przez większość czasu spędzanego w przestrzeni publicznej poruszają się na smyczy, co wpływa na specyficzną postawę ciała. Wyprostowane nogi i uniesiona głowa podświadomie odbierane są jednak przez inne zwierzęta jako przejaw agresji i dodatkowo podnoszą u nich poziom stresu.

W Polsce zasady przebywania czworonogów w miejscach publicznych – na ulicy, w parkach, placach, środkach komunikacji – są ustalane przez lokalny samorząd indywidualnie dla każdego miasta. Większość przepisów dotyczy obowiązków spoczywających na właścicielu takich jak obligatoryjne szczepienia, wyposażenie podopiecznego w identyfikator, panowanie nad czworonogiem podczas spacerów i sprzątanie po nim. Wiele zasad regulujących obecność psa w przestrzeni publicznej ma jednak bezpośrednie przełożenie na ograniczenie jego swobody i konieczność kontroli naturalnych odruchów. Chociaż uzasadnione i podyktowane względami bezpieczeństwa, mogą  powodować u czworonoga spory stres. Po pierwsze, nasz pupil nie powinien wchodzić w kontakt z innymi spacerowiczami bez ich woli i zgody. Za niezachowanie ostrożności w trzymaniu zwierzęcia grozi kara nagany albo grzywny w wysokości 250 złotych (Art. 77 Kodeksu Wykroczeń).

Stres jest normalną reakcją organizmu na sytuacje wymagające szybkiej adaptacji, mobilizującą organizm do efektywnego znalezienia satysfakcjonującego jej rozwiązania. Po czym jednak poznać, że jego poziom jest zbyt wysoki i nasz pies wymaga pomocy? – Na problem mogą wskazywać takie objawy jak dygotanie czy nadmierne dyszenie – mówi behawiorystka Magdalena Malec. Zaznacza jednak, że lista niepokojących sygnałów jest dłuższa. – Czerwona lampka powinna zapalić się nam w sytuacji, kiedy pies odmawia posiłku albo smakołyku oferowanego mu w ramach nagrody. Na to, że dzieje się coś złego, wskazuje też ukrywanie się i niesłuchanie naszych poleceń, nadmierne lizanie kufy, mimowolne wycieki śliny z pyska, kichanie, biegunka, unikanie kontaktu wzrokowego, nieśmiałość i rezerwa, chowanie ogona między nogami czy zachowania agresywne: gryzienie, warczenie, syczenie. Poza tym naszą uwagę powinno zwrócić każde zachowanie ekstremalne: hiperaktywność lub wręcz odwrotnie – apatia – tłumaczy specjalistka. Ich wczesne rozpoznanie jest niezwykle istotne, ponieważ  w skrajnych przypadkach objawy te mogą wywołać chorobę – nadmierne lizanie może na przykład doprowadzić do zapalenia skóry.

Pies_w_mieście
Pies_w_mieście

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.