stetostkop i smartfon
Michal Karas
29/08/2018

Rak jajnika – przede wszystkim profilaktyka!

Chociaż w Polsce dostępne są już najlepsze metody leczenia raka jajnika, problemem pozostaje jego późne rozpoznawanie. Poza tym chore nie zawsze trafiają do specjalistycznych ośrodków – powiedział PAP prof. Mariusz Bidziński z Centrum Onkologii.

Rak jajnika jest dopiero trzecim (po raku szyjki i trzonu macicy) najczęstszym nowotworem narządów rodnych u kobiet. Jednocześnie jest to czwarta przyczyna wszystkich zgonów kobiet z powodu nowotworów (po raku piersi, płuca i jelita grubego). W Polsce co roku na raka jajnika zapada około 3500 kobiet, a liczba zachorowań systematycznie, choć powoli, rośnie. Aż pięć na siedem chorych umiera. Ryzyko zachorowania wzrasta wraz z wiekiem – 80 proc to kobiety po 50. roku życia.

– Nie mamy czułych metod, które byłyby w stanie wykryć chorobę w stadium przedinwazyjnym albo w bardzo wczesnej fazie – powiedział PAP prof. Mariusz Bidziński, kierownik Kliniki Ginekologii Onkologicznej Centrum Onkologii – Instytutu im. Marii Skłodowskiej-Curie. – Większość naszych pacjentek trafia do leczenia w bardzo zaawansowanym stadium i nawet najlepsze leki i najlepsze metody nie wystarczają do skutecznego leczenia.

– Mimo „cudownych” leków przedłużających pacjentkom życie mamy bardzo wysoką śmiertelność – zastrzegł profesor.

Jako przykład takiego leku podał refundowany olaparyb, który blokuje ważny dla komórek nowotworowych enzym PARP. – Niestety, jest on skuteczny przede wszystkim w przypadku raka uwarunkowanego genetycznie, u kobiet z mutacją genu BRCA. Wciąż problemem jest precyzyjna diagnostyka wczesnych stanów. W I i II stopniu zaawansowania wyleczalność jest w granicach 60–80 proc, natomiast w II i IV stadium (najczęstsza sytuacja) – tylko 30-40 proc. Efektywność diagnostyki decyduje o możliwości skutecznego leczenia. Tymczasem wczesne stadia zwykle wykrywane są przez przypadek – mówi.

Specjalista wyjaśnił, że tylko w około 20 proc. przypadków chodzi o tak zwane predyspozycje rodzinne. Większość pacjentek ze zmutowanymi genami oraz ich bliscy są pod opieką poradni genetycznych. Jednak 80 proc. to przypadki nabyte – bez predyspozycji rodzinnych. Dlatego potrzebne są badania wykrywające markery charakterystyczne dla wczesnej fazy choroby. Prowadzone są badania nad enzymami, cytokinami i innymi substancjami których obecność wskazywałaby na zachorowanie.

– Jednak na razie możemy tylko apelować do pacjentek, aby zwracały uwagę na wczesne, niecharakterystyczne objawy – zaznaczył profesor Bidziński. Często dotyczą one układu pokarmowego – wzdęcia, nudności, bóle brzucha, powiększenie obwodu pasa, zmniejszenie apetytu, ale też częste oddawanie moczu. Te objawy, spowodowane przez rozsiane komórki raka, są często bagatelizowane, a chore przez kilka miesięcy chodzą do gastrologa i dostają leki na wzdęcia. W razie dolegliwości dotyczących jamy brzusznej zawsze warto odwiedzić ginekologa.

– Dodatkowym problemem jest to, że pacjentki nie zawsze trafiają do wyspecjalizowanych placówek, mających doświadczenie w leczeniu tego rodzaju nowotworów – szpital powiatowy, w którym leczy się raka jajnika dwa-trzy razy w roku nie ma niezbędnego doświadczenia ani odpowiedniego wyposażenia – zastrzegł profesor.

Źródło: Paweł Wernicki, PAP – Nauka w Polsce

stetostkop i smartfon
stetostkop i smartfon

Komentarze Dodaj komentarz (1)

  1. Dagmara 29/08/2018 18:59

    CytujSkomentuj

    I znow – bardzo ale to bardzo ważny temat!!! Dbajcie o siebie kobiety drogie. Nie dla męża, nie dla dzieci ale dla siebie samych. Bo gdy Was zabraknie, bo nie ma czasu isć do lekarza, albo to boli trpche tylko to nagle się okazuje ze to jakieś końcowe stadium i już nie ma co zbierać z tej pani…

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.