religia1
Karol Pisarski
10/10/2019

Wiara a zdrowie

Religijne i duchowe praktyki, o ile wolne są o religijnego rygoryzmu, przyczyniają się do lepszego zdrowia fizycznego i psychicznego. Jest na to szereg naukowych dowodów. Towarzyszące im poczucie wsparcia, przynależności, pozytywne emocje redukują nawet szkodliwe stany zapalne. Do tego religia zwykle pomaga zachować korzystne nawyki.

Nietrudno jest dziś spotkać ateistów, agnostyków, wierzących w różnych bogów, wyznawców wielu zarówno religii, jak i systemów filozoficznych, wierzących niepraktykujących itp. Niektórym trudno może być się w tym zorientować. Jednocześnie można nierzadko usłyszeć, że religia czy duchowość to zabobony i nic dobrego z tego nie wynika.

W co kto wierzy, czy też chce wierzyć, każdy musi rozstrzygnąć sam. Dobrze jednak wiedzieć, że duchowe praktyki, jak pokazują rezultaty szeregu badań, pomagają dłużej i zdrowiej żyć.

Religijni żyją dłużej

Jak na przykład pokazało badanie przeprowadzone przez zespół z Harvard T.H. Chan School of Public Health, kobiety uczestniczące częściej niż raz w tygodniu w nabożeństwach, mają mniejsze ryzyko przedwczesnej śmierci.

W trakcie obejmującej 16 lat obserwacji, panie o wysokiej religijności umierały o 33 proc. rzadziej niż ich koleżanki w ogóle nieuczestniczące w nabożeństwach. Cotygodniowy udział wiązał się z 26 proc. redukcją śmiertelności: malała m.in. liczba zgonów z powodu chorób układu krążenia i nowotworów.

- Nasze wyniki wskazują, że może się kryć coś ważnego w udziale w religijnych nabożeństwach – mówi autor badania dr Tyler VanderWeele.

Zdrowotne zyski naukowcy próbują wytłumaczyć na kilka sposobów, choć pewnych odpowiedzi brakuje.

- Część korzyści wydaje się wynikać z tego, iż udział w nabożeństwach oferuje wsparcie społeczne, zniechęca do palenia, redukuje depresję i pomaga ludziom rozwinąć bardziej optymistyczne nastawienie do życia – wyjaśnia dr VanderWeele.

Naukowcy zwracają uwagę, że już wcześniejsze badania wskazywały na podobną zależność. Jednak niektórzy twierdzili, że być może, to po prostu zdrowsi ludzie częściej prowadzą aktywne życie religijne. Aby sprawdzić taką ewentualność, na grupie ponad 74 tys. uczestniczek (głównie chrześcijanek) naukowcy zastosowali rygorystyczną analizę uwzględniającą różne czynniki wpływające zarówno na udział w nabożeństwach, jak i na śmiertelność. Wynik – to religia pomagała w zachowaniu zdrowia.

Nagroda dla mózgu

Badacze z Baylor University zauważyli z kolei, że Izraelczycy, którzy regularnie chodzą do synagogi i często się modlą, mają znacząco lepsze zdrowie fizyczne i psychiczne niż nieuczestniczący w tego rodzaju praktykach religijnych. Są przy tym szczęśliwsi, niż ich niewierzący sąsiedzi i odczuwają większą satysfakcję z życia.

- Wyniki te dobrze odzwierciedlają tradycyjną mądrość żydowską, według której chodzenie do synagogi jest „dobre dla człowieka” – podkreśla autor odkrycia prof. Jeff Levin.

Jak to się dzieje, mogą natomiast, przynajmniej po części tłumaczyć wyniki uzyskane przez grupę naukowców z University of Utah School of Medicine. Otóż twierdzą oni, że duchowe i religijne doświadczenia aktywują w mózgu tzw. układ nagrody – ten sam, który pozwala odczuwać przyjemność np. z miłości, seksu, ale także z hazardu czy narkotyków.

- Dopiero zaczynamy rozumieć sposób, w jaki mózg uczestniczy w doświadczeniach interpretowanych przez wierzące osoby jako duchowe, boskie czy transcendentne – zaznacza neuroradiolog dr Jeff Anderson, autor badania.  - W czasie ostatnich kilku lat metody obrazowania mózgu zostały udoskonalone do stopnia pozwalającego nam zbliżyć się do odpowiedzi na pytania zadawane od tysiącleci – podkreśla naukowiec.

Jego zespół obserwował pracę mózgów 19 młodych mormonów w czasie ich duchowych przeżyć stymulowanych m.in. przemowami liderów ich kościoła, cytatami z „Księgi Mormona” czy filmami prezentującymi sceny z Biblii.

- Kiedy uczestnicy zostali poinstruowani, aby myśleli o zbawcy, o wiecznym życiu z ich rodzinami, o nagrodzie w niebie, ich ciała, a przede wszystkim mózgi fizycznie zareagowały – opowiada jeden z naukowców, dr Michael Ferguson.

Oprócz tzw. układu nagrody, duchowe przeżycia aktywowały w mózgach ochotników także rejony odpowiedzialne za dostrzeganie wartości, moralne oceny i koncentrację.

Źródło: Zdrowie.PAP.pl

religia1
religia1

Komentarze Dodaj komentarz (3)

  1. Marek 11/10/2019 14:29

    CytujSkomentuj

    No ale te wszystkie korzyści, jak przynależność do jakiejś grupy społecznej, wsparcie, uzyskanie pomocy w rzucaniu nałogów itp. uzyskuje się w społeczności, w której się funkcjonuje. To się nazywa społeczeństwo obywatelskie, coś, co z powodzeniem powinno w 21 wieku zastąpić nadal niereformowalne religie i fanatyzmy religijne, które więcej powodują złego niż dobrego.

  2. Magda W. 11/10/2019 14:47

    CytujSkomentuj

    Dopóki religia i wiara pomagają, czyli wspierają właśnie, dają oparcie, poczucie, że nie jest się samemu w czasami naprawdę trudnych sytuacjach, to wszystko jest w porządku i super. W końcu wspólnota wiary to też wspólnota, w dodatku trwała, bo oparta na podobnych czy takich samych wartościach. NIebezpiecznie robi się wówczas, kiedy aspekty religijne zaczynają przysłaniać zdrowy rozsądek, rozum i normy społeczne, Stąd już tylko jeden mały kroczek do fanatyzmu, a to już nie jest fajne, jak pokazuje niejednokrotnie historia…

  3. Dagmara 11/10/2019 16:00

    CytujSkomentuj

    Pełna zgoda co do obu wpisów. Religia, jeśli nie wchodzi za bardzo w życie człowieka i państwa (a wchodzi, niestety) jest ok. Każdy ma własna wiarę i jej się trzyma.

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.